środa, 6 maja 2015

WYBORY

Brak komentarzy:



Szybko podjęta decyzja, że znów bierzemy udział w wyborach, spowodowała niezłe zamieszanie w szkole. Trzecioklasiści, nie bacząc na zbliżające się egzaminy gimnazjalne, tak się zmobilizowali, że opanowali wszystkie funkcje przy młodzieżowych wyborach prezydenckich 2015.

Najpierw zorganizowano spotkanie Rady Samorządu Uczniowskiego, na którym zapadła decyzja, że bierzemy udział w wyborach, bo dlaczego by nie. Tym bardziej, że CEO zaoferowało nam materiały. Zresztą, to już byłby kolejny rok współpracy z tą instytucją, bowiem przez ostatnich kilka lat we wrześniu wybieramy swojego przewodniczącego, pobierając gotowe materiały ze strony CEO. Potem Rada wybrała przewodniczącego komisji wyborczej - Marcina Sapunia oraz członków: Weronikę Makul, Olę Foksę, Piotra Ciesińskiego - wszystkich z trzecich klas. Do pomocy wzięto: Weronikę Domczewską, Martę Woroniak, Łukasza Barszczyka i Karolinę Bryś z klas pierwszych. Urnę przygotowały dziewczyny również z pierwszych klas: Klaudia Kierczak, Ola Włodarczyk i Wiktoria Zdzierska. Prezentację przygotował Marcin Sapuń z pomocą pana od WOSu - Jarosława Jaroszewicza. Nad wszystkim czuwała opiekunka SU pani Zofia Pierzchała.

Każdy wychowawca otrzymał przygotowaną prezentację o kandydatach na prezydenta. Na godzinach wychowawczych Marcin Sapuń oraz reszta komisji prezentowali materiał w klasach. Poza tym wychowawcy rozmawiali na temat wyborów i odbyła się po lekcjach debata: Jakie są kompetencje prezydenta: czy należy je zwiększyć czy też nie? Debatę prowadził Marcin Sapuń. Na korytarzu szkolnych tydzień przed wyborami ustawiono tablice z wiadomościami o wyborach oraz rozdawano ulotki. Każdy uczeń mógł się zapoznać z materiałem dotyczącym wyborów.

W dzień wyborów 30 kwietnia 2015 roku rano przygotowano miejsce na korytarzu, wystawiono urnę. Na każdej przerwie uczniowie głosowali na swojego kandydata. Komisja zaznaczała tylko, z jakiej klasy ilu głosuje oraz sprawdzała legitymację podczas wydawania kartek.

Po szóstej lekcji komisja przystąpiła do liczenia głosów, sporządziła protokół wyników wyborów i wywiesiła je na tablicy.


Relację sporządził Marcin Sapuń, przewodniczący komisji wyborczej

TAM, GDZIE ZABIŁY BIAŁO-CZERWONE SERCA

Brak komentarzy:



„Święto przypominające bardziej Dzień Matki, a nie kolejną rocznicę” - tak o Dniu Flagi wypowiadali się politycy podczas uroczystych obchodów tego dnia w stolicy Dolnego Śląska. Trudno się z nimi nie zgodzić - flaga towarzyszy nam, Polakom i uczniom gimnazjum 27 im. Ossolineum, w najważniejszych momentach życia jak matka i także zasługuje na szacunek. Jak jej go okazaliśmy?


2 maja 2015 roku przedstawiciele pocztu sztandarowego naszego gimnazjum oraz pani Elżbieta Kiełczewska udali się na wrocławski rynek, aby świętować uroczyście Dzień Flagi. Już po raz 11. mieliśmy do tego okazję, bo właśnie tyle lat temu polski rząd ustanowił to święto. W sercu Wrocławia panowała niesamowita, patriotyczna atmosfera. Wszyscy z dumą nosili bądź trzymali w ręku symbole w kolorach białego orła i krwi bohaterów przelanej za wolność Polski. 


Oficjalna część obchodów rozpoczęła się programem artystycznym Orkiestry Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. O dziwo, rozbrzmiały nie tylko pieśni patriotyczne, ale też… piosenki z filmów o agencie 007 czy utwory, które z lat młodości pamiętają nasi rodzice. Później nastąpiło przejście do części oficjalnej: dających do myślenia przemówień polityków, defilady służb mundurowych, salwy i najważniejszego: wciągnięcia na maszt flagi RP oraz, niestety tylko, odsłuchania „Mazurka Dąbrowskiego” w wykonaniu Orkiestry Reprezentacyjnej Wojsk Lądowych z Wrocławia. Po części oficjalnej znowu nastąpiła część artystyczna. Przedstawiciele wykonawców „Mazurka Dąbrowskiego” zagrali przebój Tiny Turner „Simply the Best”. Oczywiście, ten utwór nie zachwyciłby aż tak przybyłych, gdyby nie dwie wokalistki: Joanna Dębicka i Marta Kołodziejczyk, które porwały niektórych do tańca swoim wokalem. Po części artystycznej obchody Dnia Flagi dobiegły końca. Ludzie rozeszli się niczym okruchy rzucane gołębiom, a służby mundurowe odmaszerowały w należytym tempie.


Zostaliśmy sami z pytaniem: Czy warto było poświęcić trzy godziny majówki na stanie
i słuchanie nudnych przemówień? Dla samego stania nie było warto. Natomiast warto było usłyszeć bicie tysięcy biało-czerwonych serc zgromadzonych w jednym miejscu i powtarzanie w jednym rytmie, całym sobą: jesteśmy Polakami i jesteśmy z tego dumni!


Weronika Domczewska